Gerard Komenda przejął mieszkania po Tomaszu. Czy syn zmarłego ma szansę na część majątku?
Gdy Tomasz Komenda wyszedł na wolność po 18 latach niesłusznego więzienia, otrzymał rekordowe odszkodowanie w wysokości 13 milionów złotych. Niestety, nie zdążył nacieszyć się odzyskaną wolnością – zmarł w lutym 2024 roku po długiej walce z nowotworem. Po jego śmierci wybuchł gorący spór o spadek, w którym główną rolę odgrywa jego starszy brat, Gerard Komenda, oraz syn Filip, reprezentowany przez byłą partnerkę zmarłego, Annę Walter.
Relacja Gerarda Komendy z bratem – przyjaciel czy manipulator?
Przez lata to właśnie Gerard Komenda, nazywany w rodzinie „Maćkiem”, był najbliższą osobą Tomasza. To on wspierał brata podczas walki o uniewinnienie, a później, gdy ten wyszedł na wolność, stał się jego głównym powiernikiem. Jednak według matki Tomasza, Teresy Klemańskiej, oraz przyrodniego brata, Krzysztofa, Gerard miał negatywny wpływ na zmarłego.
„Jak tylko się dowiedział, że Tomek dostanie pieniądze, odciął go od nas. Chciał nas skłócić i to mu się udało” – mówiła Teresa Klemańska. Zarzucała synowi, że zmanipulował Tomasza, izolując go od rodziny i przejmując kontrolę nad jego finansami.
Umowa dożywocia i przejęcie nieruchomości
Jesienią 2022 roku Tomasz Komenda zawarł z Gerardem umowę dożywocia, na mocy której przekazał mu trzy mieszkania we Wrocławiu, kupione za część odszkodowania. W zamian brat zobowiązał się zapewnić mu opiekę, pomoc w chorobie oraz organizację pogrzebu. Gerard wywiązał się z tych obowiązków, co potwierdził w rozmowach z mediami.
Jednak dla matki i pozostałych członków rodziny ta transakcja jest kontrowersyjna. Uważają, że Gerard wykorzystał słabość brata, który po latach więzienia miał problemy z adaptacją, nadużywaniem alkoholu i narkotyków.
Spór o spadek – Gerard Komenda kontra rodzina
Po śmierci Tomasza sprawa trafiła do sądu. Zgodnie z polskim prawem, cały majątek powinien przypaść jego synowi, Filipowi, który w chwili śmierci ojca był małoletni. Jednak Gerard Komenda zgłosił roszczenia, powołując się na zapis testamentowy oraz wcześniejszą umowę dotyczącą nieruchomości.
„Żeby móc założyć sprawę o stwierdzenie nabycia spadku, trzeba mieć interes prawny, na przykład wiedzieć, że jest się uwzględnionym w testamencie. Najwyraźniej pan Gerard taki interes ma” – tłumaczył adwokat Jakub Placek w rozmowie z „Faktem”.
Matka Tomasza Komendy oskarża Gerarda
Teresa Klemańska, która przez lata walczyła o uniewinnienie syna, dziś czuje się zdradzona i odsunięta. W wywiadach mówi, że Gerard nie pozwolił jej nawet pożegnać się z Tomaszem w kaplicy. „Te dwa razy, kiedy go widziałam, trwało to po piętnaście minut. W kaplicy chciałam jeszcze jego twarz dotknąć, ale Maciek rękę mi odepchnął” – opowiadała z goryczą.
Jej zdaniem Gerard Komenda zawsze kierował się pieniędzmi, a ostatnie lata życia Tomasza były naznaczone konfliktem i izolacją od bliskich.
Czy Filip Komenda odzyska część spadku?
Anna Walter, matka Filipa, walczy w sądzie o zabezpieczenie przyszłości syna. Polskie prawo wyraźnie wskazuje, że małoletni mają pierwszeństwo w dziedziczeniu, jednak Gerard Komenda może próbować udowodnić, że mieszkania zostały mu przekazane jeszcze za życia Tomasza i nie wchodzą w skład spadku.
Sądowy batalia zapewne potrwa jeszcze długo, a jej finał może zależeć od tego, czy sąd uzna ważność umowy dożywocia oraz czy potwierdzi wolę zmarłego dotyczącą podziału majątku.
Gerard Komenda – opiekun brata czy spadkobierca fortuny?
Choć Gerard Komenda twierdzi, że opiekował się Tomaszem do końca, rodzina ma zupełnie inne zdanie. „Niech nikt mi nie mówi, że on umierał w gronie najbliższej rodziny. Nawet jego ukochanego psa oddali” – mówi Teresa Klemańska.
Spór o spadek po Tomaszu Komendzie to nie tylko walka o pieniądze, ale także gorzka rodzinna historia, która odsłania problemy zaufania, manipulacji i trudnych relacji po latach więzienia. Teraz to sąd musi zdecydować, kto miał rację – Gerard czy ci, którzy uważają, że wykorzystał tragedię brata dla własnych korzyści.
Sprawa wciąż się toczy, a jej rozstrzygnięcie będzie miało kluczowe znaczenie dla przyszłości zarówno Gerarda Komendy, jak i czteroletniego syna zmarłego.
